Wydawnictwo
Kliknij, aby przejść do Wydawnictwa

Góry wołają. Opowiadania przewodnickie

Tadeusz Staich

RAFAŁ MONITA OFICYNA ARTYSTYCZNA ASTRAIA, 2018
Stron: 205
Dział:
ISBN: 9788365686237
 
 
 

 

Czwarte wydanie niezmiernie popularnej książki przewodnickiej Tadeusza Staicha "Góry wołają".

Góry wołają to, o czym informuje podtytuł, zbiór opowiadań przewodnickich snutych przez autora, który przez długie lata wodził turystów po Podtatrzu i po Tatrach, ukazując im niepowtarzalne piękno tych krain i ucząc ich gór. Opowiadania, poza zaletami literackimi − pisane są bowiem pięknym językiem, wyraziście przekazującym Czytelnikowi różnorakie treści − posiadają też walor dokumentu. Powstawały w latach pięćdziesiątych minionego stulecia i świetnie oddają realia ówczesnej turystyki polskiej, zarysowując specyficzną aurę tej epoki, w której polityczna indoktrynacja w turystyce (i nie tylko w niej), mieszając się z powojennymi, socjalnymi przemianami polskiego społeczeństwa, stworzyła karykaturalną postać masowej turystyki (co doskonale ukazują opowiadania Kasztany kwitną w Koszalinie, czy Pociąg widmo). Z drugiej strony wszakże − o czym nie można nie pamiętać − pchanie owych mas „z fabrycznych hal w górskie hale” dało wielu, nawet bardzo wielu jednostkom, szansę na pierwszy w życiu kontakt z górami, z ich fascynującym krajobrazem i przyrodą, i zaszczepiło w nich głębokie, prawdziwie autentyczne, na całe życie, zauroczenie się niepowtarzalnym pięknem gór (Prowadzę hutników). Opowiadania Staicha dobitnie to pokazują.Książka czytana obecnie jest więc zarówno literackim, jak i socjologicznym dokumentem ekspresyjnie i z humorem ukazującym nie tylko popularną turystykę tatrzańską w owych czasach, ale również sylwetki wybitnych ówczesnych przewodników (Przewodnickie wspominki). Po upływie pół wieku od jej opublikowania w zasadzie tylko tak można ją traktować. Pamiętać jednak trzeba, że w momencie jej wydania miała ona także − jak zauważył Jacek Kolbuszewski, wybitny historyk literatury tatrzańskiej − „doraźny walor interwencyjny”, bo przedstawiając „wypaczenia turystyki zbiorowej”, demaskowała jednocześnie „fałszywość i obłudę pozornie tylko humanistycznych intencji patronujących ideologizacji turystyki masowej w duchu socjalistycznych haseł”. Ranga tej wypowiedzi pisarskiej Staicha brała się − zdaniem Kolbuszewskiego − ze szczególnego statusu „narratora, tyleż krytycznego obserwatora ludzi i zjawisk, ile czynnego uczestnika opowiadanych zdarzeń”.Niezależnie od historycznoliterackiej oceny tej książki i miejsca, jakie zajmuje ona w polskiej literaturze tatrzańskiej, dzięki mistrzostwu słowa autora (jakże celnie miano „sługi słowa” przydał Staichowi ks. Józef Tischner), pomimu upływu lat, nadal czyta się ją znakomicie. I choć autor w zakończeniu pierwszego rozdziału (Kim jestem), informuje, że pisał te opowiadania „z myślą o kolegach przewodnikach”, to ponad wszelką wątpliwość spodoba się ona nie tylko następnym, coraz liczniejszym pokoleniom przewodników, ale także każdemu miłośnikowi dobrej literatury, a na pewno każdemu, kogo zafascynował świat Tatr i Podtatrza (z posłowa Wiesława A. Wójcika).